Jakim cudem Pani Miarka stworzyła Miarologię?
Jestem Miarka. Pani Miarka. Tak nazwały mnie dzieciaki z Politechnicznego Uniwersytetu Dzieci, bo na naszych zajęciach zawsze chodziłam z metrem, ekierką, sznurkiem i odmierzałam.
Moja córka, jak na dziecko architektki przystało, rysując coś w szkicowniku, stwierdziła:
– Mamo, a gdybyś tak wszystkim dzieciom pokazała, że rysowanie jest łatwe, że szybko można stworzyć coś nowego, i że to się przydaje.
– Ale co masz na myśli?
– Pamiętasz, że Zosia się przeprowadza? Projektuje nowy pokój, ale nic jej się nie zgadza.
– Bo nie używa skali.
– No właśnie! A Bartek narzeka, że jego plecak waży tonę i chciałby stworzyć robota, który by za niego ten plecak nosił, ale nie wie jak się do tego zabrać.
– Robota musi najpierw zaprojektować.
– No właśnie! A chłopaki na boisku wyznaczali jedenastkę do karnego i strasznie się kłócili, bo z jednej strony było bliżej, niż z drugiej i łatwiej można było gola strzelić.
– Źle wymierzyli.
– No właśnie!
I wtedy mnie olśniło. Jestem architektem, i nauczycielem, i Panią Miarką, to się przyda, to do czegoś zobowiązuje! Stworzyłam więc firmę MIAROLOGIA.
Robię warsztaty architektoniczno-inżynierskie, na których z dzieciakami mierzę. A zmierzyć możemy wszystko, od długości naszego kroku, po skalę naszych możliwości. Uczymy się co to są bryły platońskie i ciąg Fibonacciego. Razem przemierzamy świat, odkrywamy dlaczego holenderskie kamieniczki są wąskie, a kanały w Amsterdamie bardzo długie.
Mierzymy na miarę swoich możliwości.
Mierzymy, mierzymy zawsze wysoko!
Dodaj komentarz